Etykiety

wtorek, 26 marca 2013

Mój tetar

Kurtyna spadła, i płonie mój teatr,
Milion skrajnych uczuć szuka uwolnienia
Tysiąc masek, jak dobra mina do złej gry,
Runęło wszystko, został smutek, proch i pył.
Mnóstwo pytań, które zdają się abstrakcją,
Nikt nawet krótką nie zaszczyci je reakcją.
Leżą wraz z uczuciami pod spękaną podłogą,
By znosić co chwila ucisk, kolejnej nogi za nogą.
Wokół ogień, a zgryźliwy dym rani oczy,
I męczy wciąż pytanie, kiedy to się skończy ?
Może wszystko już odeszło, nie ma czego ratować,
Zostały tylko wspomnienia i ta rozmyta postać.
Może ten taniec będzie już ostatnim tańcem,
A tych elementów zawsze będzie brakować w układance.
I może już nigdy nie zagram głównej roli w mojej bajce,
Bo zakończenie i tak nie będzie jakiego chce.
Może lepiej wrzucę w ogień scenariusz i resztę planów,
A nasze małe voodoo powkładam do kaftanów,
I poukładam w kącie. Może kiedyś do nich wrócę,
Wyjmę je z uśmiechem, lecz z łzą na jednym bucie.
Spojrzę ze smutkiem, tak jak teraz w ich stronę,
I przypomnę, jaką miały swą pierwotną rolę.
Lecz teraz uciekam, ratując resztę człowieczeństwa,
Bo mnie panujący pożar doprowadza do szaleństwa.
Bo co jeśli wszystko spłonie, a ten wers będzie ostatni,
I już nigdy nie dostanę do ręki czystej kartki.
Atrament wyschnie, a długopis się złamie,
I już nigdy wersu nie napiszę na kolanie…

Kinga

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz