Etykiety

niedziela, 26 maja 2013

Irytujące zachowania społeczne

                          
 Oto kilka śmiesznych, czasem irytujących zachowań wśród młodych ludzi.

1. Wystawne życie

Czy chwalenie się wystawnym życiem, robi wrażenie na odbiorcach, skazanych na słuchanie o imprezach, zakupach w ekskluzywnych butikach, drogich wakacjach i podróżach? Czy jest nudne, a nawet męczące? Ktoś pomyśli, że jest to zazdrość. Być może. Ale z drugiej strony ludzie nie muszą być bogaci, by stworzyć sobie odrobinę luksusu, wyjechać za granicę, mieć ciekawy styl i prowadzić interesujące życie. Jest wiele sposobów na to, by robić wiele szalonych rzeczy tanim kosztem. Dlatego takie przechwałki raczej nie robią większego wrażenia.

2. Chamskie odzywki

Arogancja, wulgarne teksty, pyskowanie. Ileż można tego słuchać? Rozumiem, niektórych, to śmieszy, ale są osoby, dla których jest to niesmaczne. Pieszczotliwe zwracanie się do znajomej lub znajomego „ty ci*o, pedale, matole” jest wyrazem szacunku i przyjaźni? Nic, tylko pogratulować świetnego poczucia humoru, wyluzowania i bezwstydności.

3. Ciągłe mówienie o swoich wadach

Każdy z nas ma wady, co jest zupełnie naturalne. Jednak nasi znajomi nie zwróciliby uwagi na nasze słabe strony, gdybyśmy im ciągle o nich nie przypominali. Codzienne marudzenie na temat swojej wagi, wyglądu, fryzury z czasem staje się nie do zniesienia. Potrzebujemy akceptacji, zrozumienia, ale litości, zamiast zamartwiać się, czy Twój odcień sukienki pasuje do Twoich oczu, zastanów się nad tym, jaką ostatnio przeczytałaś książkę, obejrzałaś film, komu pomogłaś, dałaś coś od siebie. Oczywiście nie tyczy się to tylko dziewczyn.
Może to banalne, ale nie warto zamartwiać się głupotami, podnosząc problem dwóch zbędnych kilogramów do rangi narodowego problemu.

4. Udawanie, że nie obchodzi Cię opinia innych

 Nie przejmowanie się cudzą opinią i zajmowanie się tym, co lubimy i co sprawia nam radość, ale nie jest akceptowane, kształtuje charakter i pewność siebie. Często ludzie podcinają skrzydła innym, ciągle narzekają, krytykują, nigdy nic im się nie podoba. Takim osobom zwyczajnie nic się nie chce, są zazdrosne i obłudne. Dlatego nie warto się przejmować i dalej robić swoje.
Z drugiej strony ciągłe podkreślanie tego, że nie zależy nam na zdaniu innych, tym co o nas sądzą, mówią. Oskarżanie, że obgadują nas za plecami, zarzekanie się, że traktujemy innych tak, jak oni nas i udostępnianie buntowniczych cytatów na facebooku przynajmniej trzy razy dziennie jest przesadą i budzi podejrzenia. Skoro nie obchodzą Cię inni, to dlaczego ciągle musisz to udowadniać?



Lady M.

poniedziałek, 13 maja 2013

Smęty


 Dwoistość dzisiejszego świata i ludzkiej natury totalnie mnie zaskakuje. W bardzo krótkim czasie kilkakrotnie musiałam zmieniać swoje zdanie na temat gatunku, do którego sama przynależę. Sekwencja zdarzeń, jaka miała ostatnio miejsce w moim życiu, stała się zalążkiem rozmyślań na temat tego, jak nisko już upadliśmy i ile jest w nas jeszcze serdecznych uczuć, odruchów.
         Niestety, prężny rozwój techniki i powszechna cyfryzacja, mają swoje minusy, choć plusom zaprzeczyć nie można. Sieć internetowa zalewana jest przez bandę życiowych frustratów, dla których pozostawienie za sobą dosyć niemiłego śladu, w postaci na przykład komentarza, jest jedyną rozrywką. Ludzie potrafią być wręcz niemiłosierni. Na porządku dziennym jest obrażanie innych, pomimo tego, że się tych innych często nie zna. Można też sobie poczytać jakieś zmyślone historyjki przepełnione jadem i zawiścią. Częste jest krytykowanie wszystkiego i wszystkich już na starcie, chociaż samemu nic się nie robi. To takie typowe, wyśmiewanie pomysłów i pracy innych, przy jednoczesnej własnej bierności. W wirtualnej rzeczywistości, gdzie niby jesteśmy anonimowi, wyżyć możemy się do woli. Co nie znaczy, że w realu tego nie ma. Wręcz przeciwnie, rozrasta się to chyba coraz bardziej. Stajemy się ofiarami propagandy i pogoni, za czymś, co nie jest tak naprawdę ważne. Skupiamy się na zaspokajaniu własnych potrzeb, gubiąc gdzieś w tym wszystkim drugiego człowieka. Lubimy oceniać pochopnie, na podstawie powierzchownych cech.  Wrażliwy człowiek jest jednostką niszczoną, dla której przeżycie w naszym kochanym światku to nie lada zadanie. Tak mi się wszystko rysuje jednego dnia, a kolejnego jestem atakowana potężnym pociskiem, który robi mi niezły bajzel w głowie i każe na wszystko spojrzeć w odmienny sposób. Nie dawno miałam okazję się przekonać, że to nie jest takie proste i oczywiste. Ukazał mi się zupełnie inny obraz społeczeństwa. Ludzi, którzy tworzą wielkie rzeczy. Pomagają nie dlatego, że tak wypada, oni po prostu działają, bo chcą, bo tak im się podoba. Nie jesteśmy w stanie ocenić, czy daną osobą kierują czysto altruistyczne pobudki, czy jest w tym nutka egoizmu, ale taka odrobina samolubstwa chyba nie może być szkodliwa. Zastanawiam się czasem, skąd pewne persony biorą energię do tak prężnej aktywności, w dodatku na rzecz innych. Może ta filantropia sama w sobie jest mocą, siłą napędową. Ale skąd u organizmów jednego gatunku biorą się tak skrajne postawy? To jakby zupełnie inne odmiany tej samej rasy. Na pewno sprawia to, że mamy poczucie różnorodności, a na nudy narzekać nie sposób. Tylko, że często mam wrażenie, iż taka nuda mogłaby okazać się dużo ciekawsza, a już na bank cieplejsza. Może i należę do konserwatystów, ale trochę obawiam się o kierunek, w którym to wszystko zmierza. Jako osoba nastoletnia, jestem przepełniona niepokojem o naszych następców, a to już chyba faktycznie musi brzmieć przerażająco. Widzę dwie frakcje zwalczające się wzajemnie i drżę o wyniki tego starcia. Każda z nich używa różnych metod, środków, a ostatecznego rezultatu jeszcze nie możemy być pewni. Każdy z nas należy, do któregoś z tych ugrupowań, choćby nawet nie chciał i wzbraniał się usilnie. To przykre, że stoimy po przeciwnych stronach balustrady, bo w tym przypadku, jak mi się wydaje, remis nie wchodzi w grę. 

Caryca